The Insectiary – recenzja bestiariusza

The Insectiary, które napisał Andre Novoa i wydało portugalskie Games Omnivorous, to mała, od początku do końca różowa broszura A6 w miękkiej okładce, na której czterdziestu stronach zmieszczono kilka tabelek i tematyczny bestiariusz pełen wrednych owadów.

Najpierw o tych pierwszych – pozwalają na stworzenie odpowiednio groźnie-odrażająco brzmiącej nazwy (np. roach of obnoxity) insekta, efektu jego ukąszenia lub użądlenia, wydawanego dźwięku (mój faworyt to „Fluckkkkk U”) i koloru. Wszystko neutralne systemowo. Lubię unikatowe tabelki, więc tutaj plus.

Na następnych stronach opisano szesnaście gotowych owadów. Każdy opis zawiera informacje o miejscach występowania, rozmiarach i okropieństwach fundowanych przez ich ataki oraz proste ilustracje od Pipo Kimkiduka. Po tych ostatnich widać, do jakich klimatów jest to materiał. Owady są w przerysowany sposób obrzydliwe – każdy na swój sposób szczerzy się, ślini, ma w sobie coś niepokojąco niesymetrycznego. Ilustracje odpowiadają opisom: to nie są zwykłe irytujące komary. Nie, to prawdziwe forfitery, które sprawią, że drużyna po ukąszeniu – za przeproszeniem – wysra ich młode i umrze. I nie przesadzam.

Opisy zawierają wykorzystujące proste rzuty różnymi kośćmi minimechaniki dotyczące nieprzyjemnych interakcji z konkretnymi owadami. Tylko jeden z insektów jest pomyślany jako zwykły przeciwnik, z którym można walczyć (jego statystyki są skrojone pod dedekoidy), reszta należy raczej do kategorii utrudnień środowiskowych, które należy przezwyciężyć lub… umrzeć.

I właśnie w związku z tym, jak absurdalnie zabójcze są to potwory, The Insectiary przyda się głównie drużynom grającym w OSR-owych, groteskowych settingach, w których efektowna śmierć postaci jest stałą częścią rozgrywki. Marketingowa zachęta „insects that you can use in any traditional roleplaying game” nie kłamie, ale nie oddaje też całej prawdy. Podręcznik jest samoświadomy i zawiera humorystyczne wstawki sugerujące, że bestiariusz  należy otworzyć w momencie, kiedy gracze stają się irytujący. To tylko mrugnięcie okiem, ale rzeczywiście insekty są na tyle bezlitosne, że poza wyżej wspomnianymi przypadkami będą jedynie zabawną lekturą, nie prawdziwą pomocą na sesji.

Przy tym wykorzystane tutaj pomysły na spektakularne śmierci postaci są ciekawe, zabawne, raczej z tych dziwnych niż codziennych – jeśli akurat gra się w coś pasującego (np. Mörk Borg), to jest z czego wybierać.

Sam mam sentyment do kieszonkowych formatów, więc nie żałuję kupna, ale zdaję sobie sprawę z tego, że na dobrą sprawę dla wielu byłaby to tylko ładna ciekawostka do przeczytania w k10 minut.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *